poniedziałek, 11 maja 2015

Z niedzielna wizyta na kanale alberta - Babki, leszcze, i uszkodzona wędka...

W niedziele wybrałem się po raz kolejny na kanał alberta. Zapolować na karpia i powędkować feederem no i się zrelaksować. Tym razem pojechałem z bratem i znajomym. Pogoda była piękna ciepło, momentami gorąco leki wiaterek co jakiś czas zawiał. Ogólnie pięknie tylko ryby nie chciały brać...
Przybyliśmy na łowisko około po godzinie 5 rano. Pierwsze co nam się rzuciło w oczy to ze ryba bardzo ładnie zeruje niestety większość z nich jednak była przy powierzchni. Bylo widać co chwile spławy ryb jak i ryby "chodzące" przy powierzchni, rzadziej bąble które by wskazywały na zerowanie przy dnie. Wiec zabraliśmy się za szykowanie stanowisk. Ja łowiłem karpiówka do popołudnia i feederem od popołudnia 2 feederami. Oni przez cały dzień feederami. Po wybraniu miejscówki, miejscówkę pod karpia zaspodowalem ziarnami. Wysłałem do wody około kilogram ziaren (konopi i kuku). I wysłałem zestaw do wody. Łapałem z tunelami PVA z miksem pelletow a na włos miałem kilka rodzai kulek do testowania i oczywiście kuku i pellety. Po zarzuceniu pierwszego zestawu dodatkowo zanęciłem 10 kulami mojego miksu z procy. W miksie znajdował sie stick mix, ziarna sklejone sposobem który opisywałem na moim blogu, i pelletem. Zestaw przerzucalem co godzine do poltorej. Na feedera zestaw helikopterkowy i biale na haku, od popołudnia drugi feeder doszedł zamiast karpiówki która mi uszkodzili i na nim tradycyjnie zestaw z koszyczkiem przelotowo na haku pellety, biale, i mini kulki. W sumie na 3  osoby-6 wędek złapałem tylko ja jednego leszcze na 3 biale. No jeszcze brat bawił się później batem po południu z nadzieja ze bliżej brzegu jakaś płoć podejdzie jednak podeszły mu same babki... Nie dawały spokoju. Ogólnie w tym kanale  jest babek zatrzęsienie i zaczyna z tym byc problem cos jak z jazgarzami czy sumikami karłowatymi"byczkami" Nie dość ze sie wieszają na hakach to jeszcze są to drapiezniki zjadające ikre innych ryb... Złapał ich kilkanaście przez krotki okres, później zrezygnował z bata gdyż nawet jak by podeszła jakaś plotka czy inna ryba to nie było by szans żeby zdążyła przechwycić przynętę... co rzut jeszcze robak nie zdążył dobrze zniknąć pod powierzchnia wody a na haku juz babka...
Nie dość ze nie było ryb to jeszcze rowerzystki rozwalili mi karpiówkę - moja nowa kochana wędkę :/ Szczytówka wystawała trochę na drogę(ale była widoczna! leżały tam i inne duperele nasze!) i jakaś baba za przeproszeniem najechała na wędka... ślepe to czy co? na drodze leżało tez dużo innych duperelow (przy poboczu samym!) z racji tego ze takie sa kanały w belgi a właściwie ich brzegi ze nie da sie zmieścić na metrowym pasie trawy...Przelotka szczytowa i szczytówka do wymiany, mam nadzieje ze będzie taka możliwość. Na dniach jadę do serwisu i będę pytał. Nawet sie nie zatrzymała tylko "ups" i pognała dalej, a mnie myślałem ze rozniesie i zaraz za nią pogonie autem...

Jak by nie patrzeć o kiju nie wróciłem i honor swój uratowałem:) Bylo fajnie i ciekawie, pogadaliśmy, pośmialiśmy sie nad woda, porozmyślaliśmy jak rybę podejść(spróbować) następnym razem, kiedy na nockę pojedziemy... Gdyby nie ta wędka wyjazd był by w 100 procentach udany jak dla mnie- nawet  tylko z tym jednym leszczem. Ale stalo sie jak sie stalo mam nadzieje ze szybko bede mial juz sprawna wędkę z powrotem.

Takie "potwory" o wiekosci okolo 5 cm nie dawały powędkować na bata.

Jedyny leszcz z tej wyprawy. Nie wazony, nie mierzony, wypuszczony :)